środa, 13 lutego 2013

Mój pierwszy raz

Po wielu próbach, kombinowaniu z przeróbkami przyszedł wreszcie czas, na coś, co od początku do końca uszyję sama :)
Myślałam, że będę się męczyła z wykrojami, o których miałam nijakie pojęcie, ale nie było tak źle ;)
Znalazłam w internecie bluzkę z baskinka skomponowaną z rozkloszowaną spódnicą, zakochałam się od pierwszego wejrzenia


A więc to była moja inspiracja. Robiąc porządki w szafie, znalazłam stare pomarańczowe zasłonki (są tak stare, że nawet ich nie pamiętam) , ale materiał nadal w bardzo dobrym stanie. Na ich widok lampa nad głową i następnego dnia już wzięłam się za pracę :D Zastanawiałam się nad dołem, chciałam od początku biały, ale jednym materiałem w tym kolorze, nadającym się na sukienkę była moja komunijna alba. Uznałam, że to trochę tak nie bardzo, bo to święcone i w ogóle, ale mama powiedziała, że mogę ciąć- OK : ^^
Projekt, potem mierzenie, wykroje i szycie...Musiałam wszystko podwójnie szyć, bo firanka była przezroczysta i nie bardzo mi się to podobało, więc zajęło to trochę czasu, Ale i tak najbardziej pracochłonne było wykonanie baskinki. Zrobiłam ją na planie koła i trochę się namęczyłam zanim wymierzyłam promienie...oczywiście pierwszy raz zepsułam, ale zawsze powtarzam sobie, że nigdy się nie uczyłam szyć, więc mam prawo do błędów :) Niestety nie mogłam znaleźć suwaka w podobnym odcieniu do sukienki, dlatego też byłam skazana na biały. Spędziłam 2 godziny na wszywaniu go, bo nie posiadam specjalnej stopki do maszyny (a tak na marginesie, w to też muszę zainwestować). 


Tak teraz licząc, to spędziłam w pokoju 5 dni, siedziałam od 10 do 10 z przerwami na jedzenia, ale byłam z siebie dumna :D i nadal jestem, co prawda teraz sukienka jest po prostu bluzką, bo uznałam, że to praktyczniejsze. Teraz mogę ją założyć do dżinsów, czy czarnej spódnicy, a z białym przyszytym dołem, nadawała się tylko latem do rzymianek :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz